Zaginiony klejnot Ferrary, czyli dziennikarz w rajtuzach prowadzi śledztwo

utworzone przez | sty 29, 2023 | Recenzja, Zima z kryminałem

Zaginiony klejnot Ferrary to debiut Grega Krupy, wydany przez LeTra. Jak wiele powieści, których okładki oznaczone są logo imprintu Wydawnictwa Arkady, tak i w tym przypadku mamy do czynienia z historią posiadającą pewien oryginalny sznyt, trudny do jednoznacznego nazwania, ale wyrazisty. Czy chodzi o pewną lekkość czytania? Czy też może bardziej o to, że większość z nich ma związek ze sztuką, więc ma się poczucie podobne do wizyty w muzeum, gdy zamykają się na nami drzwi, oddzielające wnętrze od ulicy – trafiamy do innego świata, bliskiego i odległego jednocześnie?

Książka zaczyna się od śmierci znanego profesora sztuki i kolekcjonera. Od samego początku nie wiadomo, czy śmierć miała naturalne przyczyny, czy może ktoś popełnił morderstwo? Na to pytanie starają się odpowiedzieć, ramię w ramię, karabinierzy i dziennikarze. Aż trudno uwierzyć, jak akcja się potoczy i jakich rozmiarów nabierze. Autor napisał powieść z rozmachem i fantazją.

Zadziwiające jest też to, jak wiele może się zmieścić na kartach w sumie niezbyt grubej książki. Nie znaczy to wcale, że powieść pisana jest po łebkach albo że ma mało wątków. Wręcz przeciwnie, za to poszczególne elementy ładnie łączą się w całość. Historia, która dzieje się w Ferrarze, włoskim mieście średniej wielkości, za to o bogatym dziedzictwie kulturowym. W XVI wieku mieszkała tu Lukrecja Borgia, córka papieża. Owiana złą sławą morderczyni i kazirodczyni, rozkochująca w sobie mężczyzn, niebywała piękność –  nic dziwnego, że do dzisiaj budzi kontrowersje i inspiruje artystów. Tak jest i w tym przypadku.

Zaginiony klejnot Ferrary to książka, od której trudno się oderwać z wielu powodów. Nie chodzi tylko o wartką akcję, która zahacza o historię, sekretne organizacje i skutki zadurzenia w femme fatale. Czytelnika, który lubi lektury z przymrużeniem oka, z pewnością zadowoli, że pod powierzchnią fabuły à la Dan Brown kryje się mnóstwo poczucia humoru, który kryje się w każdym aspekcie książki. 

Wystarczy zwrócić uwagę na to, w jaki sposób poznajemy głównego bohatera: w rajtuzach, przebranego w średniowieczny strój. Do tego ma polskie korzenie, a jego słowiańska dusza co rusz się odzywa i podkręca wąsa, dodając dziennikarzowi animuszu do działania. Co rusz obrywa mu się od kobiet: zarówno fizycznie, jak i mentalnie. 

Pomimo żartobliwego tonu powieści czytelnik nie otrzymuje papierowych postaci (nawet w przypadku drugoplanowych), lecz bohaterów z krwi i kości, niejednoznacznych, a fabuła nadawałaby się do ekranizacji filmu wbijającego w fotel, podczas którego widz z nerwów zjada torbę popcornu za torbą popcornu i jeszcze po cichu objada sąsiada, gdy odkrywa kolejny suspens, a po wyjściu z kina czy wyłączeniu laptopa rezerwuje najbliższy lot do Ferrary. Wydaje się, że sukces autora tkwi właśnie w odpowiednim połączeniu bohaterów, fabuły i umiejscowienia akcji, a także umiejętnie prowadzonej narracji, która dodaje klimatu i nadaje perspektywę powieści kryminalnej z nutką komedii, wszystko to jest odpowiednio wyważone. Z niecierpliwością czekamy na kolejną książkę Gega Krupy.

Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarza recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *