Szwindel Jakuba Ćwieka to przekręt. Jest to kant nie tylko z gatunku jakim jest kryminał, ale także z oczekiwaniami czytelników.
Książka zaczyna się od śmierci jednego z legend polskiego przekrętu. Przekazuje on swoją wiedzę oraz gotowy plan na kolejny, finałowy skok swemu synowi, Mikołajowi, z którym nie miał kontaktu od dzieciństwa. Wkracza on w towarzystwo dawnych znajomych ojca, aby zrealizować jego ostatnią wolę.
Ćwiek stworzył kryminał, w którym nie ma trupa, ale jest za to wielka kasa do zgarnięcia. To typowy heist, gdzie wszystko idzie zgodnie z planem – aż do pewnego momentu.
Trzeba przyznać, że Szwindel czyta się jednym tchem. Jest naprawdę wciągającą oraz angażującą lekturą. Ćwiekowi udało się zaprezentować kilka sztuczek, jakimi posługują się przestępcy. Twórcy kantu są u autora jak bogowie, którzy bez najmniejszego problemu są w stanie wykreować inny obraz rzeczywistości. Bardzo często zmieniają imiona oraz swój wygląd. Na moment kreacji rzeczywistości stają się aktorami we własnym spektaklu (co ciekawe jednym z mistrzów przekrętu jest aktor). Niesamowite jak na każdym kroku możemy stać się ofiarami jakiegoś szwindlu.
Od samego początku czytelnik wie, że z główną postacią będzie wiązał się główny twist fabularny. Szwindel jest naprawdę sprawnie napisanym heistem, z wieloma odniesieniami do innych dzieł kultury. Największym plusem tej lektury jest niewątpliwie zagłębienie się w świat współczesnych bogów, mistrzów kreacji oraz przekrętu. Autor wspomina, iż najlepszy kant jest wtedy, kiedy nie czujemy się oszukiwani. Podczas lektury ani na moment nie ma się wrażenia, że Ćwiek kantuje. Choć po lekturze książki można zwątpić w dobre intencje autora… Gorąco polecamy!
0 komentarzy