Światy wzniesiemy nowe to reportaż o ludziach, którzy odrzucają życie narzucone przez polityków, społeczeństwo, religię. Pragną stworzyć idealny świat dla siebie. Szukają nowych miejsc, tworzą społeczności, które łączy wspólny cel. Kilka takich grup miałam poznajemy dzięki tej książce. Intrygują, wzbudzają zainteresowanie, bo oto odsłania się przed nami światy niedostępne.
Pierwsze zdanie
Za oknem pociągu jest noc czarna jak scenariusze, które mam w głowie.
Światy wzniesiemy nowe,Urszula Jabłońska
Ciekawi świat ludzi z ekowioski Tamera. Centrum pokojowych badań i edukacji powstało w 1995 roku w Alentejo w Portugalii. Założyciele to Dieter Duhm i Sabine Lichtenfels. Ich celem było wymyślić świat od nowa, z dala od polityki, kapitalizmu i konsumpcjonizmu. W Tamerze na stałe mieszka 200 osób. Ich domy to przyczepy kempingowe, jurty, namioty. Pomagają oni uzdrowić ziemię, a ludzi uczyć życia w zgodzie z naturą. Zwracają uwagę na ekologicznym wymiar swoich działań. Uprawiają warzywa, hodują zwierzęta. Prowadzą solarne pole testowe, wytwarzają biogaz. Połowę zapotrzebowania na energię czerpi ą z paneli słonecznych. Do pracy zgłaszają się chętni, nikt nie jest do niczego przymuszany. Oprócz tego tworzą własną kulturę: idee to leczniczy biotop i miłość wolna od lęków. Kontakty miłosne są niczym nieskrępowane. Ludzie mają wiele możliwości. Dzieci są na utrzymaniu społeczności, dlatego para, która chce mieć potomstwo musi uzyskać zgodę. Dzieci wychowują wszyscy mieszkańcy Tamery. Ważny jest też dla nich tworzenie wspólnoty: w każdy niedzielny ranek społeczność spotyka się w sali na uroczystości MATINEE. W ten sposób słuchają przemówień członków, celebrują bliskość. Raz w tygodniu mają również forum w mniejszych grupach. Życie w ekowiosce to ciągłe bycie razem, co oznacza także brak intymności. Zwracają jednak także uwagę na ekonomię wspólnoty: mieszkańcy Tamery utrzymują się z organizowania kursów, które stanowią 60% dochodów. Pozostałe 40% to datki od darczyńców. Każdy pracownik dostaje miesięczne kieszonkowe, 200 euro.
Inną społeczność, którą można poznać dzięki tej książce, jest wolne miasto Christiania. Miasto powstało w 1971 roku w centrum Kopenhagi, na terenach opuszczonych przez wojsko. Squatersi zajęli budynki, budowali nowe, dostawiali przyczepy kempingowe. Chcieli żyć w totalnej wolności. Nie miał obowiązywać żaden zakaz. Cel to społeczeństwo, w którym każdy może się swobodnie rozwijać w ramach odpowiedzialności wobec całej wspólnoty. Miasto w swym założeniu miało być samowystarczalne, niezależne ekonomicznie. Powstały galerie, kawiarnie, bazar. Miała panować jednomyślność. Zakaz pojawił się, gdy miasto opanowały twarde narkotyki, a z nimi dilerzy, przemoc i broń. Walka z władzami Kopenhagi o przejęcie terenu spowodowała założenie fundacji przez mieszkańców Christianii i wykupienie go od państwa. Wolne miasto jest teraz częścią państwa prawa. Musi płacić podatki, czynsze, przestrzegać prawa.
Zaskoczyć może rozdział o mistrzu Bhagwanie Shree Rajneeshu. Przebiegły i cyniczny oszust, który stworzył sektę. Wyznawcy medytowali, oddawali się wolnej miłości i przyjemnościom. Sannjasini wszystkie zarobione pieniądze oddawali komunie, dzięki czemu Bhagwan był właścicielem 93 Rolls-Royce’ów, strażników z pistoletami maszynowymi i helikopter. W USA sekta oszukiwała państwo, dlatego ich mistrz uciekł do Indii i zmienił imię na Osho.
Powstanie i upadek sekty dobrze przedstawia autorka w rozdziale O rodzinie. Artysta Otto Muehl w latach 70. założył komunę w Wiedniu. Chciał urządzić świat na nowo, sprzeciwiał się establishmentowi. Jak Osho posiadał bezwzględny autorytet. Muehl zajmował się terapią, przeprowadzał analizy grupowe i indywidualne. Zamierzał zmienić ludzi z małych rodzin w ludzi komuny. Zakazane były uczucia i wiązanie się w pary. Jego sekta stała się wielką firmą biznesową. Zyski były tak duże, że stały się jedynym celem dla Muehla. Komuna zaczęła się rozpadać w latach 90., a założyciel trafił na 7 lat do więzienia za pedofilię.
Utopia. To w nią, bardziej lub mniej świadomie, wierzyli wszyscy przystępujący do sekt. A to z kolei cynicznie wykorzystywali wszelkiej maści guru. Wyznawcy uciekali przed pułapką, wpadając w jeszcze większą. Ich marzenia zawsze kończyły się tragedią, oszustwem, wykorzystaniem, a nawet śmiercią.
Wydawnictwu Dowody na Istnienie serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarza recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy