Rewolucja w Świecie Wojny powoli się rozkręca. Do drużyny Supermana cały czas dochodzącą nowi sprzymierzeńcy. Aby pokonać Mongula, nasz tytułowy bohater musi odnaleźć esencje pradawnego boga Olgruna. Wyrusza więc w podróż do tajemniczej Nekropolii, aby zdobyć moc starożytnego bóstwa i raz na zawsze obalić rządy swojego przeciwnika. Superman: Action Comics. Rewolucja w Świecie Wojny kończy bardzo długi wątek dotyczący konfliktu pomiędzy Supermanem a Mongulem. Rozpisany był aż na kilkanaście zeszytów! Scenarzysta Phillip Kennedy Johnson bardzo sprawnie przedstawił i rozbudował wątki w poprzednich dwóch tomach. Jak wypada zakończenie? Czy jest satysfakcjonujące? Zapraszamy do recenzji!
Poprzednie części bardzo przypadły mi do gustu. Kennedy Johnson udowadniał w nich, jak doskonale rozumie i czuje Supermana. Ciekawym pomysłem było zestawienie ideałów Kal-Ela z bezlitosnym światem rządzonym przez bezwzględnego dyktatora. Podsumowanie dotychczasowych zeszytów w nowym runie, niestety, odbiega od poprzednich.
Nie uważam, że nie warto sięgnąć po ten tom. Nic z tych rzeczy. Historia nadal jest sprawnie opowiedziana. Nie ma niepotrzebnych dłużyzn, a większość wydarzeń jest w miarę logiczny sposób przedstawiona. Bardziej mam wrażenie, że nie dowozi do końca tego, co obiecywał w poprzednich epizodach. Czuć w tym tomie lekki chaos i zagubienie scenarzysty. Wątki nie do końca mu się spinają, a rozwiązania fabularne nie sprawiają aż tak dużej satysfakcji. Mam wrażenie, że w Rewolucji w Świecie Wojny za mało Supermana w Supermanie. Scenarzysta nie do końca pozwala mu zrobić coś heroicznego, coś, co zapowiadały poprzednie dwa tomy. Dostaliśmy maksymalnie standardowy finał, nie zmieniający ani na jotę zastanego status quo w uniwersum Supermana. Wielka szkoda.
Główna linia fabularna nie była dla mnie zbyt atrakcyjna. Najlepszym zeszytem w tym tomie był poboczny epizod przedstawiający, jak różne wychowanie odebrał Clark Kent i Mongul. Ta historyjka dobitnie pokazuje, jak różne światy wykreowały różne osoby. I jakimi przeciwnościami dla siebie są główne postaci. Ten zeszyt pokazał mi esencję Supermana. I trochę tej esencji zabrakło w głównej linii fabularnej.
Za warstwę wizualną w tym tomie odpowiada cała gama artystów. Nie sposób wszystkich wymienić oraz ocenić każdego z osobna. Mogę powiedzieć, że rysunki w były bardzo solidnie zrealizowane. Jest to ten sam, mocny poziom.
Nie ukrywam, że obiecywałem sobie wiele po tym tomie. Tymczasem Superman: Action Comics. Rewolucja w Świecie Wojny Phillipa Kennedy’ego to zwyczajnie średnia historia. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal z dużym zainteresowaniem będę śledził poczytania tego scenarzysty. Ma ciekawe pomysły, które, mam nadzieję, będą lepiej zrealizowane w kolejnych projektach.
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarzy recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy