Smoczy rycerz z pewnością zaintryguje wielbicieli legend, średniowiecza i kultury z wysp. Emanuele Arioli i Emiliano Tanzillo to autorski duet, po którym można się wiele spodziewać. A jeśli dodamy do tego opowieść arturiańską?
Wydaje się, iż o rycerzach Okrągłego Stołu mediewiści wiedzą już wszystko. Jednak historia nadal zaskakuje tym, jak wiele potrafi zapomnieć. I to w czasach, gdy (ponownie) wydaje się, że wiemy już prawie wszystko i nikt nie jest w stanie ogarnąć całokształtu. A może już wyrośliśmy z tego etapu i zaczynamy rozumieć, jak wiele nie wiemy? Tak czy inaczej, być może bardziej zaskakuje to, jak wielki wpływ ma na losy kultury przypadek. Otóż w przedmowie do komiksu dowiadujemy się, że przedstawiona historia była bardzo popularna w średniowiecznej Europie, zakrawa więc na cud, że praktycznie przestała w pewnym momencie istnieć i obecna wersja stanowi zlepek przypadkowych odkryć.
Szata graficzna komiksu przemówi raczej do młodszych czytelników, ale przecież bądźmy ciekawi świata! Chociaż ilustracjom nie można za bardzo niczego zarzucić, wręcz przeciwnie, kolorystyka jest świetna, kreska oryginalna, to Smoczy Rycerz jest zdecydowanie najciekawszy pod kątem opowiedzianej legendy. Zwłaszcza że oprócz fabuły otrzymujemy ciekawe informacje w przedmowie i posłowiu. Dodatkowo wydawnictwo zadbało o jakość druku i wykonanie książki.
Komiks dzieje się w czasach króla Artura, jednak przedstawiona historia (przynajmniej w pierwszym tomie) najbardziej znane postaci z legend odsuwa na dalszy plan. Mamy tu do czynienia z konstrukcją legendy iście legendarną: oto bohater (syn postaci ze świata magii, a więc nie jest zwykłym śmiertelnikiem), traci wszystko, co kocha w zamian za moc, której nie dostrzega, nie potrafi docenić i pewnie dopiero musi nauczyć się z nią żyć. Chce poznać swoją historię, odzywa się w nim dusza zranionego i porzuconego dziecka. Podróż do źródeł swojego powstania zmierza w bardzo nieprzewidywalne odmęty historii i prowadzi go na arturiański dwór – prosto na turniej, w którym bierze udział i zdumiewa wszystkich.
Świat jest czarno-biały, jak przystało na legendy tego typu, jednak dostrzeżenie tego przez bohaterów już oczywiste nie jest. Smoczy Rycerz, pozbawiony przez innych swojej historii i pierwotnej tożsamości, gubi się w skomplikowanej rzeczywistości.
Legendy mają to do siebie, że można je odczytywać na wiele sposób, dzięki czemu trafiają do różnego typu odbiorców. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: dziecko, nastolatek, młody człowiek, stary człowiek. Można je odczytywać na nowo w każdej chwili, po latach znajdując to, co było jeszcze ukryte przez brak życiowego doświadczenia, poprzez ciągłą przemianę wewnętrzną człowieka legendy odpowiadają na różne potrzeby ludzi, które ta zmiana wywołuje (albo na odwrót?).
Mocą takich opowieści jest też to, że im dłużej się nad nią człowiek pochyla, tym głębsza jest fabuła i tym bardziej skomplikowane postaci, rzeczywistość mniej oczywista. Gorąco polecam!
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarzy recenzenckiego i nagrody konkursowej, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy