Silver Surfer, czyli komiks prawie doskonały

utworzone przez | gru 8, 2022 | Recenzja

Dan Slott jest uważany za jednego z rzemieślników komiksowych. Jego scenariusze nigdy nie są zbyt rewelacyjnie, ale też nigdy nie schodzą poza pewnego poziomu. Silver Surfer zdecydowanie wychodzi poza ten schemat!

Dan Slott wraz z Michaelem i Laurą Allreedami, współrysownikami tej serii, stworzyli komiks bliski doskonałości. Nie jest typowo superbohaterski (choć pewne elementy z kosmicznego świata Marvela się pojawiają), prędzej można go zaliczyć do nurtu literatury drogi. Siłą napędową całej serii jest nie tylko rozbudowana relacja pomiędzy Norrinem a Dawn, ale też wspaniała, metafizyczna i metatekstualna fabuła nawiązująca do doktora Who czy twórczości Stanisława Lema. Ale po kolei…

Norrin Radd znany jest w całym kosmosie Marvela jako Silver Surfer. Jest byłym heraldem Galactusa, pożeracza planet (który w kosmologii Marvela jest uznawany za siłę natury). Dziwnym zbiegiem okoliczności jego los łączy się z Dawn Greenwood, mieszkanką Ziemi. Od tej chwili będą przemierzać galaktyki, by razem przeżywać przygody we wszędzie i nigdzie

Radd podróżuje samotnie przez przestworza kosmosu by pomagać napotkanym mieszkańcom różnych planet. Dawn jest kobietą o wielkim sercu oraz ogromnej wyobraźni. Kiedy była dzieckiem, podczas obserwacji spadającej gwiazdy zażyczyła sobie, by być częścią gwieździstego nieba. Przed poznaniem Silver Surfera żyła nieco w cieniu swojej siostry bliźniaczki, która podróżowała po całym świecie. Nasza bohaterka nie miała odwagi, by opuścić rodzinny dom. Relacja pomiędzy Dawn i Norrinem jest niezwykle emocjonalna. Każdy z naszych bohaterów musi przepracować swoje brzmienie, ale bez siebie nawzajem nie byliby w stanie tego osiągnąć. Jednak…. dlaczego nasi bohaterowie są ciągle w drodze?

Silver Surfer wraz z Dawn Greenwood przemierzają kosmos, by odnaleźć najbardziej fascynujące oraz nietypowe rzeczy. Autorzy zaprezentowali całe spektrum przedziwnych światów, nietypowych istot i ich codziennych obyczajów. Mamy planetę, która jest idealnym miejscem turystycznym, która istnieje tylko i wyłącznie dzięki sile porwanego serca Królowej Nigdzie. W pewnym momencie Norrin i Dawn trafiają na planetę, na której płacą za lody sztabką złota, zaburzającą całą gospodarkę. Mało tego, ludność tej planety była tak zhierarchizowana, że wszystkie zawody mogły wykonywać osoby z numerem jeden, a Ci co posiadali numer dwa, musieli czekać na chorobę lub po prostu śmierć istot wyższych w drabince społecznej. Cały komiks upstrzony jest właśnie takimi szalonymi koncepcjami, pokazując, jak wielką wyobraźnią dysponują autorzy. Slott i Allred w pewnych momentach, gdy mamy do czynienia z kosmologicznymi bytami Marvela, podrzucają nam nieco filozoficznych rozważań na temat kreacji czy życia ogółem. Wszystko to łączy i zazębia się, tworząc zupełnie nową jakość, która pochłania czytelnika.

Nie osiągnięto by tego, gdyby nie fascynująca kreska Allredów utrzymana w popartowym klimacie, nawiązująca do mistrza komiksowego gatunku Jacka Kirby’ego. Niezwykle zachwyca projekty światów oraz istot, które odwiedzają nasi główni bohaterowie.

Silver Surfer nie jest zwykłym czytadłem, a prawdziwym i przejmującym doświadczeniem. Podczas czytania historii Norrina Radda i Dawn Greenwood dopada czytelnika całe spektrum emocji, jest bardzo angażujący. W dodatku wspaniała kreska i metafizyczny klimat całości sprawiają, że jest to jeden z najważniejszych tytułów 2022 roku. Wspaniała rzecz!

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *