Podczas wywiadu w 2022 roku Christophe Bec zapowiedział, że seria komiksowa Mroczna otchłań liczyć będzie szesnaście zeszytów. W tym roku dostaliśmy od wydawnictwa Story House Egmont piąty i wygląda na to, że przedostatni tom serii. Nie ukrywam, trochę mi smutno z tego powodu, ponieważ seria zajmuje szczególne miejsce w moim komiksowym serduszku. Ale taka jest kolej rzeczy, że coś się kończy, a coś się zaczyna. Jak wypada ten tom? Czy nadal utrzymuje wysoki poziom? Zapraszamy do recenzji.
Akcja komiksu przesunęła się naprzód, do 2029 roku. Ziemia jest zniszczona po wybuchu bomby nuklearnej. Lou Melville opiekuje się megalodonami w tajnej bazie trytonów. Lecz prehistoryczne rekiny potrzebują nowej przestrzeni. Postanawia wyruszyć w podróż, by ryby mogły zasiedlić nowe terytoria. Podczas wyprawy ulega wypadkowi. Z opresji ratują ją mnisi, którzy zamieszkują samotną platformę wiertniczą. Na miejscu okazuje się, że wśród zakonników rozkwita tajemniczy kult, mający jakieś połączenie z Lou oraz megalodonami.
Na wstępie trzeba przyznać, że seria potrafi zaskoczyć. Nie spodziewałem się, że piąty tom będzie rozgrywał się w prowizorycznym klasztorze z tajemniczym kultem Abzu w tle. Trzeba oddać scenarzyście, że pomysłów mu nie brakuje i mam nadzieję, że ostatni tom będzie równie kreatywny.
Komiks czyta się bardzo lekko. Fabuła jest nader angażująca oraz fascynująca, choć trzeba znać poprzednie tomy cyklu, by maksymalnie cieszyć się historią. Sporo tutaj nieoczywistych zwrotów akcji, a sam finał sprawia, że trudno przewidzieć, co nas czeka w ostatnim tomie cyklu.
W poprzednich tomach na pierwszy plan wybijały się wątki ekologiczne i wpływ człowieka na środowisko naturalne. Tym razem scenarzysta zastanawia się, do czego może człowieka doprowadzić fanatyzm oraz niepohamowana chęć zysku. Pierwszy wątek połączony jest oczywiście z tajemniczym kultem na platformie, który po kryjomu czci Abzu. Bec pokazuje, jak fanatyzm może być wyniszczający dla ludzi, którzy, bądź co bądź, powinni być moralnie czyści. Drugi wątek przewijał się w poprzednich tomach za sprawą różnego rodzaju korporacji, którzy były skore zrobić wszystko, aby zwiększyć swoje zyski. Tym razem Bec wprowadza tajemniczych terrorystów, ścigających mnichów dla tajemniczego skarbu. Finał tej przygody mógł być tylko jeden – ale nie chce zdradzać w tym miejscu zbyt wiele.
Bardzo cieszy mnie powrót postaci Stulatka z Karpat, choć w bardzo nieoczywistej postaci. Można podejrzewać, że to wokół niego będzie zbudowany finał całej sagi. Już nie mogę się doczekać rozwoju akcji!
Za warstwę wizualną, tak samo jak w dwóch poprzednich tomach cyklu, odpowiada Ennio Bufi. Jego kreska jest bardzo czytelna oraz przejrzysta. Dobrze oddaje sceny akcji. Nie czuć chaosu ani specjalnego przekombinowania. Wszystko jest przemyślane oraz dobrze zrealizowane.
Piąty tom Mrocznej otchłani trzyma nadal wysoki poziom. I nadal potrafi zaskoczyć czytelnika. Wielka szkoda, że seria powoli zbliża się ku końcowi. Ale lepiej skończyć serię na samym szczycie, niż pozwolić, by jakość powoli ulatywała. Polecamy!
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarzy recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy