Kroniki ze Stambułu to opowieść autobiograficzna tureckiego rysownika. Ukazuje, jak bardzo polityka i społeczne nastroje wpływają na twórczość jednostki oraz na jej los. Jest to więc nie tylko portret artysty, ale też państwa, w którym żyje. Autor jednocześnie prowadzi sam ze sobą autoironiczną grę, więc czytelnik nielubiący patosu ze spokojem może odetchnąć, tu nic takiego nie będzie.
Pierwszy tom skupia się na życiu artysty od dziecięcego zainteresowania się komiksami po osiągnięcie sukcesu we wczesnej młodości. Syn niewziętego malarza pragnie zostać ilustratorem i marzy o tym, aby pracować w gazecie, a jego rysunki znalazły dla siebie ramkę. W nastoletnim czasie co rusz wysyła do czasopism wytwory wyobraźni i czujnej obserwacji otoczenia, licząc na sukces. Ten w końcu nadchodzi, a ojciec wyraża zgodę na artystyczną edukację pod jednym warunkiem. Powodem, dla którego wyznaczył pewną granicę działalności syna, jest strach o jego bezpieczeństwo.
Podczas gdy młody Ersin wytrwale, acz pokrętnie, dąży do upragnionego celu, często wchodząc w konflikt sam ze sobą, w jego otoczeniu również wiele się dzieje. Dorasta w zaiste ciekawych czasach, chciałoby się rzec. Kraj jest rozdarty między frakcje konserwatywnej prawicy a niosącej wolność lewicy. Opowiedzenie się po każdej ze stron będzie miało swoje konsekwencje, a nawet niosło zagrożenie życia.
Komiks ukazał się w Polsce w bardzo odpowiednim momencie. Czytelnikowi mogą ciarki przejść po plecach, gdy dostrzega podobne symptomy w życiu politycznym i społecznym kraju nad Wisłą. Wystarczy wspomnieć o problemie edukacji i doceniania nauczycieli czy kłopoty uczniów ze spełnieniem oczekiwań. Bohater przeżywa istne szkolne tortury.
Historia opowiedziana jest ze swadą. Nie brakuje wnikliwości względem sytuacji politycznej i społecznej, a także refleksji nad samym sobą. Podszyte humorem kadry stanowią oryginalną i ciekawą soczewkę, przez którą na świat spojrzy czytelnik. Satyra bije po oczach z każdego kadru i każdego cienia pod nosem obecnych w komiksie postaci. Ilustracje są specyficzne, hiperrealizm łączy się z kreskówkową kreską. Postaci zdają się ulepione z modeliny, a cały świat oblany jest światłem, które jednocześnie przypomina, że to opowieść oparta na rzeczywistości, jak też opowieść przerobiona przez wspomnienia człowieka o bogatej wyobraźni. Wszystko zdaje się świecić, jest jednocześnie płaskie i wypukłe, czasem rozświetlone do tego stopnia, że wygląda, jakby postaci były polane lustrzaną glazurą.
Pierwszy tom Kronik ze Stambułu stanowią interesujący wstęp wieloaspektowej historii, a przełomowe dla naszego bohatera momenty łączą się niesamowicie z (tak zwaną) wielką historią. Autobiografia posłużyła autorowi do pokazania przemian w kraju w bardzo naturalny sposób, wykorzystując codzienne lęki i rozmowy swoje i bliskich mu osób. Wspomnienia Ersina Karabuluta syntetyzują wpływ polityki na życie codzienne, zmieniając je w opowieść zgoła uniwersalną.
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarzy recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy