Komiks historyczny nie cieszy się taką popularnością jak inne podgatunki. A szkoda, bo nierzadko kryje ciekawe, wielowątkowe fabuły albo próbuje przekazać uniwersalne prawdy o nas samych. Mam nadzieję, że Król rozpustników Vincenta Brugeasa i Ronana Toulhouta przełamie ten schemat i trafi pod nasze domowe strzechy. Dlaczego tak ma być? Zapraszamy do recenzji!
Smutny Pan jest przybocznym króla Francji Filipa Augusta. Choć nisko urodzony, jest jednym z najważniejszych ludzi na dworze władcy, gdyż działa zza kulis z pomocą szpiegów oraz (kiedy trzeba) siepaczy. W wyniku osobistej vendetty popada w ogromne tarapaty, mogące zagrozić jego pozycji na dworze, ale też samemu królestwu.
Król Rozpustników to dzieło nietuzinkowe z kilku powodów. To, co zasługuje na pewno na uwagę odbiorcy, to próba opowiedzenia średniowiecznych realiów z innej perpektywy. Scenarzysta w swej historii skupia się głównie na najniższych warstwach społecznych. Jest to celowy zabieg, ponieważ dwór króla oraz rozgrywki międzydworskie są dosyć dobrze przebadane przez historyków, a życie codzienne mieszkańców, w szczególności ludzi działających w cieniu, nie są zbyt dobrze opracowane. Przez to scenarzysta miał spore pole do popisu, wplatając fakty w siatkę fikcyjnych wydarzeń. Bohaterowie opisani przez Brugeasa mogli żyć i działać w Paryżu pod koniec XII wieku.
Scenarzysta doskonale oddaje życie w średniowiecznej Francji. Udało się nakreślić brutalny świat, gdzie przemoc oraz intryga jest codziennością, a każdy dzień jest walką o to, by móc dalej żyć. Mieszkańcy dwunastowiecznego Paryża nie opływali w dostatki, panowała okropna bieda oraz przeokropny smród. Tylko wyższa warstwa społeczna żyła w luksusie. Brugeasowi ten kontrast doskonale się udaje uchwycić.
Ważnym elementem fabuły są wątki polityczne. Szczególnie warto zwrócić uwagę na intrygi wewnątrz dworu oraz te pomiędzy Filipem Augustem a Ryszardem Lwim Sercem, który jest główny antagonistą komiksu, choć działa za pomocą swoich popleczników. Wątki te prowadzone są bardzo dynamicznie i nie do końca jesteśmy w stanie przewidzieć, co się może wydarzyć na kolejnych stronicach.
Komiks jest niezwykle dobrze przemyślany oraz zrealizowany pod względem narracyjnym. Dzieło nie jest przeładowane dymkami, sporo tutaj akcji i różnych suspensów, zmieniających całkowicie perspektywę odbioru poprzednich rozdziałów. Komiks jest niezwykle dynamiczny i trzyma czytelnika w napięciu już od pierwszej strony.
Brawurowa jest kreska Ronana Toulhouta. Niezwykle przepiękna, pełna szczegółów oraz detali oddających realia epoki. Idealnie współgra ze sposobem narracji Brugeasa.
Żałuję, że Króla Rozpustników przeczytałem po napisaniu swojej polecajki komiksów za rok 2023. Niewątpliwie tytuł ten by był bardzo wysoko na mojej liście. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić go każdemy, kto szuka bardzo, bardzo dobrej historii. Na pewno się nie zawiedziecie!
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarzy recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy