Jeśli przecięto cię na pół, czyli przemarsz chłopskich-babskich duchów

utworzone przez | sty 21, 2023 | Recenzja

Kości, które nosisz w kieszeni, prozatorski debiut Łukasza Barysa, od razu zyskał przychylność czytelników i krytyki, autor został laureatem Paszportu Polityki w 2021 roku. Tym razem poeta z Pabianic także opowiada o życiu młodej osoby ze wsi. Historia zaczyna się od śmierci matki narratora i głównego bohatera: ginie w wypadku samochodowym, przecięta na pół, gdy z kochankiem wyrusza w poszukiwaniu lepszego życia.

Dychotomia wydaje się być kluczem w tym utworze: mamy Polskę A i Polskę B, wielkomiejskość i prowincję, mamy świat żywych i świat umarłych, młodych i dorosłych, kobiecość i męskość, świat, który daje nadzieję i świat, w którym panuje beznadzieja i marazm, nowoczesność i historię, folwarczność i postfolwarczność. Wszystko to przenika się, ale jednocześnie rządzi swoimi odrębnymi prawami, nie pozwala połączyć i skleić. Rozwarstwienie i niepolepienie towarzyszy czytelnikowi strona po stronie, podobnie jak ciężka, duszna atmosfera.

Bohaterem drugiej powieści młodego autora jest Marcel, który próbuje się pogodzić ze stratą. Żałoba ma różne stadia, od letargu przez ucieczkę w alkohol aż do tworzenia własnej rzeczywistości. Poprzez sposób snucia opowieści chłopiec staje się baśniotwórcą. Lekko ironiczna pierwszoosobowa narracja jest ciekawa także pod kątem komentarzy o własnej, Marcelowej cielesności. Styl prozy daje znać o tym, że autor para się poezją. Każde zdanie jest gęste od przekazu, co powoduje, że po kilku stronach ma się wrażenie, jakby przeczytało się już ich ze sto. Język jest zdecydowanie największym atutem Jeśli przecięto cię na pół.

Czytelnik, oprócz wiwisekcji własnego ja narratora, dostaje też obraz ikonicznej wręcz, pochłopskiej i pobabskiej wsi, na której system folwarczny odcisnął swoje piętno (bieda, alkohol, chwyć pana pod kolana, brak własnej inicjatywy). Żyje w niej jeszcze etniczny duch: świat nawiedzają całkiem żywi zmarli, podobni do ludowych wyobrażeń upiora, wieszcza. Jeden z nich, dziadek Marcela, nazwany został trupem wsi i przez długi czas przebywa w chłopskiej, dziedziczonej od pokoleń skrzyni na ubrania, stając się prawie trupem w szafie. Tym jest jednak nie przodek bohatera, a tajemnicza Leokadia Be. Dzięki tej postaci powieść zyskuje delikatny sznyt kryminalny.

Dostajemy też banał postfolwarcznej wsi, który jest skutkiem wielowiekowego ucisku: oto prześladowanie inności i przemoc wobec słabszych, oto nieumiejętność radzenia sobie z emocjami, oto dziedzictwo wyobrażeń o roli, jaką trzeba spełnić w taki, a nie inny sposób, od których nie ma ucieczki. Ceną ucieczki jest wyjście poza społeczny nawias, kara najgorsza z możliwych, gdy nie masz możliwości wyjazdu poza metaforyczną wręcz Sromutkę.

Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarza recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *