Są takie książki, których liczba stron jest wprost proporcjonalna do tego, ile czasu poświęcimy na myślenie o zawartej w niej historii. Tak właśnie jest z cieniutką Celą nr 1 Adama Święckiego. Nawet wiele dni po przeczytaniu tego działa w głowie obracam sobie kadry i bawię się fabułą. W snuciu interpretacji można by się posłużyć kostką Rubika.
Pozornie Cela nr 1 jest stworzona dla zabawy. Autor bawi się kreską i narracją, bawi się tworzeniem historii na kształt labiryntu. Czyni to z tego komiksu wspaniały, nie bójmy się tego stwierdzenia i osądu, hołd dla możliwości tworzenia. Autotematyczność książki jest subtelna, ale jednocześnie gra główną rolę. Nieporuszona wprost, przemawia przez całokształt koncepcji: oto mamy dość abstrakcyjną historię, pozaklinaną w meandry umysłu głównego bohatera, który sam gubi się w kształcie swojej postaci. Dlaczego znajduje się w celi? Dlaczego jednocześnie jego talenty mogą być przyczyną tkwienia w niej, jak i powodem? Czy osadzenie go w celi ma służyć możliwości opowiedzenia o funkcjonowaniu szarych komórek osoby chorej psychicznie? Czy ma to być szerszy obraz nawiązujący do koncepcji filozoficznych, według których świat jest zamknięty w mózgu niczym w puszce? Już same te pytania, które czytelnik stawia sobie na samym początku (choć ten szybko się kończy, ale w zupełności wystarcza) pokazują, że Cela nr 1 jest wielowarstwowa i wieloznaczna, ma nakłaniać do filozoficznych dysput, czyniąc czytelnika w ten sposób dziwnie podobnym do głównego bohatera.
O czym zatem jest komiks tak najprościej? To historia o detektywie, który posiada zdolności niczym Poirot nr 2. Jego wyjątkowe szare komórki są chętnie wykorzystywane przez otoczenie do rozwikłania kryminalnych zagadek, przedstawionych w formie anegdot, tworzonych trochę na wzór klasycznych kryminałów, ale zminimalizowanych i zamkniętych w kilkudziesięciu kadrach. Ujęte w całość tworzą spójny portret bohatera, swoją drogą: dość narcystycznego.
Może i jestem świrem, ale najlepszym w swom fachu.
Charakterystyczne dla komiksu jest sympatyczne poczucie ironii autora, które funkcjonuje trochę jak pryzmat przetwarzający przedstawioną historię. Postaci są trochę marionetkami w ręku Adama Święckiego w takim sensie, że stawia swoich bohaterow w wymyślonym, papierowym świecie i nakazuje działać według ukształtowanej wcześniej przez niego samego psychiki i charakteru postaci. Role są rozpisane, trzeba patrzeć, co się wydarzy (głównie w umysłach).
Warstwa wizualna to również z jednej strony zabawa, z drugiej kunsztowna, misterna robota. Delikatna kreska i żywe, kontrastujące kolory, do tego ciekawe perspektywy wplecione w fabułę dodają opowieści klimatu rodem z papierowego teatru. Sam format i zeszytowość komiksu sprawia, że to idealna lektura na nadmorski urlop.
Cela nr 1 to komiks bardzo ciekawy pod kątem koncepcji i wykonania, zwłaszcza dla czytelników, którzy lubią dużo od siebie wymagać/dodawać. Warto włożyć do wakacyjnej walizki na wszelki wypadek, gdyby stos książek okazał się jednak i tak za mały.
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarzy recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy