Kultura Gniewu idealnie wstrzeliła się z premierą Bomby autorstwa Alcante, Frédérica-Laurenta Bollée (scenariusz) oraz Denisa Rodiera (rysunki). Komiks, tak samo jak filmowy Oppenheimer w reżyserii Christophera Nolana, opowiada historię powstania pierwszej bomby atomowej. W przeciwieństwie do filmu nie skupia się na jednej postaci, ale na gronie osób, które konstruowały tę broń. Zapraszamy do recenzji!
Mamy rok 1933. Echa I wojny światowej nie milkną. Na świecie panuje kryzys ekonomiczny, a na świecie nastroje nacjonalistyczne podnoszą łeb. Węgierski fizyk żydowskiego pochodzenia, Leó Szilárd, marzy o pokojowym wykorzystaniu potęgi atomu. Nie zdaje sobie sprawy, że jego pragnienie przyczyni się do stworzenia jednej z najstraszniejszej broni masowej zagłady.
Już sam początek komiksu jest bardzo interesujący. Przypomina on stworzenie świata według Biblii, tylko narratorem, a też poniekąd Bogiem, jest uran, boska materia przyczyniająca się do niszczenia światów. Jest to fascynujący zabieg: uczłowieczony pierwiastek opowiada ze swojej perspektywy historię wynalezienia bomby atomowej.
Bombę czyta się trochę jak reportaż/dokument, a trochę jak thriller polityczny, w którym każda zła decyzja i losowy przypadek może przechylić szalę zwycięstwa na rzecz jednej ze stron. Bomba obnaża polityczne mechanizmy rządzące światem. Obserwujemy polityczną grę o hegemonię na świecie, ale też wyścig z czasem, by przechytrzyć wroga i być pierwszym posiadaczem przerażającej broni. Autorzy doskonale budują napięcie oraz wagę podejmowanych działań. Finałowy wybuch bomby jest jednym z najbardziej przerażających momentów.
Twórcy pokazali całą gamę światowych ekspertów ze świata nauki oraz polityki, którzy przyczynili się do powstania bomby atomowej. Poznajmy takie postacie jak: Albert Einstein, Leó Szilárd, Robert Oppenheimer, Enrico Fermi, Werner Heisenberg, Franklina Delano Roosevelt, Harry Truman czy Józef Stalin. Poznajemy ich perspektywę oraz wkład w budowę oraz rozwój broni atomowej. Odkrywanie motywacji każdego z bohaterów pozwala poznać wiele opinii na temat broni atomowej i konsekwencji jej użycia.
Jak już jesteśmy przy tym: autorzy doskonale uświadamiają, z jakimi problemami musi się zmierzyć nasz świat. Użycie rozbicia atomu jako elementu niszczącego spowodowała zupełnie nową sytuację geopolityczną na świecie. Posiadacze broni atomowej są postrzegani jako światowe mocarstwa, mogące dyktować innym warunki. Ponadto autorzy ukazują moralne aspekty użycia broni nuklearnej. Dla jednych atak na Hiroszimę i Nagasaki był jedynym wyjściem, by przyspieszyć rozmowy pokoje z Japonią, dla drugich masowym ludobójstwem. Ciekawym oraz przerażającym wątkiem komiksu jest testowanie na nieświadomych ludziach materiałów promieniotwórczych w celu poszerzenia wiedzy naukowców pracujących przy Projekcie Manhattan.
Za warstwę wizualna odpowiada Denis Rodier. Jest ona po prostu kapitalna, wręcz brawurowa. Sam początek przedstawiający powstanie uranu jest jednym z najlepszych otwarć komiksu w historii. Ponadto rysownik starał się jak najwierniej przedstawić wizerunki postaci historycznych i lokacji. A wszystko to jest utrzymane w czarno-białej konwencji, która idealnie współgra z warstwą fabularną.
Bomba Alcante, Frédérica-Laurenta Bollée oraz Denisa Rodiera jest doskonałym dziełem. Opowiada z kronikarskim zacięciem historię bomby atomowej i pokazuje konsekwencje jej wynalezienia, z którymi borykamy się do dnia dzisiejszego. Przepięknie zilustrowana, doskonale opowiedziana. Fascynuje i przyciąga od pierwszej strony. Jeśli możesz sobie pozwolić tylko na jeden komiks w roku, powinien-eś/aś na poważnie rozważyć kupno Bomby. Na pewno się nie zawiedziesz!
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarza recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy