O ile nie przepadam za współczesnymi superherosami, o tyle mam sentyment do trącącego myszką Conana Barbarzyńcy. Bohater urodził się w głowie nie Zeusa, a Roberta E. Howarda. Autor pierwszych siedemnastu opublikowanych opowiadań i jednej powieści, kreator tej legendarnej postaci, chyba nie domyślał się, że sto lat później będzie więcej twórców piszących fabuły z Conanem niż on napisał historii z nim w roli głównej. To wskazuje, że wyznawca Cromema wdarł się do kultury i nie zamierza przestać być inspiracją niczym najlepsza z muz. I przy okazji obsadza się w roli głównego bohatera.
Bitwa o wężową koronę. Conan to dzieło poety (który ma na koncie nominacje do prestiżowych nagród, a od kilku lat związany jest ze światem Marvela) i rysownika (który ilustrował na przykład przygody Indiana Jonesa czy Kapitana Ameryki). To eklektyczne połączenie bardzo wyraźnie widać w warstwie wizualnej i fabularnej. Jeśli ktoś lubi być zaskakiwany przez pomieszanie z poplątaniem i czerpie radość z niewytłumaczalnych zbiegów okoliczności, powinien być mile zaskoczony. Natomiast przyjemności nie zazna wielbiciel sztywnej logiki rodem z realizmu. Tu ma być przyjemnie i beztrosko. A zatem jaka przygoda czeka Conana?
Tym razem ten stereotyp męskości (też trącący myszką: zabijająca, żądna zemsty góra mięśni przepasana futrem i latająca z mieczem, przezwyciężająca swą wolą wolę magii, która honor i odwagę stawia ponad wszystko) przemierza tętniącą świetlistymi kolorami krainę miasta Las Vegas, aby trafić do miejsc, które nie śniły się naukowcom. Interesujące jest poczucie humoru twórców, którzy puszczają oko do czytelnika, gdy Conan staje się bardziej stereotypowy w myśleniu i działaniu niż sam stereotyp (urzeka szczególnie mimika). Jednocześnie nasz bohater ma w sobie coś, co pozwala się nim zauroczyć. Czy to niezachwiana pewność siebie? Niezłomność w realizacji celu? Z pewnością wydaje się, że nic, absolutnie nic nie jest w stanie sprawić, aby barbarzyńca złamał swój kodeks moralny. Towarzyszką Conana zostaje poznana przez przypadek złodziejka, która stanowi wyśmienity kontrapunkt dla charakteru herosa. Tworzą razem pełen energii duet. Czarne charaktery (w tej roli dwie gadziny: Mephisto i Champion, czyli uwięziony diabeł i żądny władzy bogacz) stanowią przeciwwagę rodem z reguł rządzących legendami.
Bitwa o wężową koronę. Conan to sympatyczna rozrywka dla fanów Marvela i Conana, ale także ciekawostka dla czytelników, którzy nie przepadają za najbardziej znanym (przynajmniej na tym świecie) multiwersum czy barbarzyńcą, ale mają w sobie ducha kulturoznawcy: komiks ten pokazuje, że i dzisiaj tworzy się baśnie na tych samych, odwiecznych zasadach.
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarzy recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy