Nick Drnaso powraca na polski rynek komiksem Beverly. Co tym razem autor Sabriny ma do zaoferowania czytelnikowi? Dowiecie się z naszej recenzji.
Pierwsze zdanie
Dzieńdoberek. Gotowy?
Beverly, Nick Drnaso
Komiks Beverly jest debiutem Drnaso na rynku amerykańskim. Tom składa z się kilku króciutkich nowelek komiksowych, które się przenikają. Mamy historię grupki młodych zbieraczy śmieci, którzy ignorują potencjalnie niebezpiecznego człowieka; mamy, która jest zafascynowana tym, że będzie mogła ocenić pilotażowy serial; rodziców na wakacjach, którzy bardziej interesują się sobą nawzajem niż swoimi dziećmi; młodej kobiety na progu dorosłego życia, która jedzie do dawno niewidzianej znajomej, której ojczym jest bogatym członkiem społeczności. To tylko niektóre z historii zaprezentowanych w tym albumie.
Drnaso po raz kolejny udowadnia, że ma niesamowity dryg do obserwacji procesów zachodzących w nowoczesnym społeczeństwie, szczególnie w małych, prowincjonalnych miasteczkach. Po raz kolejny ukazuje wpływ zanikania relacji międzyludzkich na środowisko małych miejscowości. Na zewnątrz nasi bohaterowie wydają się być idealni, ale w środku są zainfekowani zgnilizną społeczną. Fascynujące jest to, jak w kolejnych kadrach autor ukazuje poniekąd historię każdego z nas. Bo kto nie spotkał się z jakimś dziwnym człowiekiem, który był całkowicie oderwany od rzeczywistości? Każdy z nas zapewne zna kogoś, kto był zaniedbany przez rodziców. Każdy z nas zna kogoś, kto nie może odnaleźć się w otaczającej rzeczywistości. Właśnie to sprawia, że nie można oderwać się od lektury. Co ciekawe, bardziej identyfikujemy się, bądź co bądź, fasadowym idealnym światem.
Drnaso miesza wątki oraz bohaterów poszczególnych historii. Postaci mają dopełnienie swoich wątków w kolejnych, niepowiązanych ze sobą opowieściach. Trzeba być bardzo uważnym podczas lektury, by wszystkie te niuanse wychwycić.
W Beverly mogą przerazić dwie historie – mamy, która jest tak bardzo zafascynowana tym, że może testować nowy serial (a tak naprawdę musi ocenić zawarte w materiałach filmowym reklamy), że większość czasu spędza przed telewizorem i nie dostrzega tego, iż jej córka jest coraz bardziej samotna oraz niezrozumiana. Drnaso pokazuje rodzinę, dla której spędzanie ze sobą czasu sprowadza się tylko do siedzenia przed szklanym ekranem i pochłanianiu kolejnych masowo produkowanych seriali. Nie ma czasu na wspólne zabawy ani rozmowy.
Druga historia, która szczególnie chwyta za serce i ukazuje małomiasteczkową mentalność, opowiada o pobitej pracownicy pizzerii. Ofiara za ten czyn oskarża osobę pochodzenia arabskiego. W mieście zaczyna panować antyarabski nastrój. Na sam koniec okazuje się, że za całą sprawą stoi chłopak poszkodowanej dziewczyny. Zrobił to, ponieważ nie chciał, by ta urodziła jego dziecko.
Jeśli chodzi o warstwę wizualną: jest ona naprawdę przywoita. Ci, co czytali Sabrinę, doskonale wiedzą, czego się spodziewać. Kreska jest niezwykle prosta oraz oddająca całą głębię opowieści. Idealnie pasuje do zaprezentowanych treści i dodaje nieco nierzeczywistego klimatu całości.
Beverly to komiks odzierący z kłamstwa. Odsłania prawdę o nas, o naszych sąsiadach oraz otoczeniu. Najgorsze u Drnasa jest to, iż pod płaszczykiem szczęśliwej rodziny może okazać się, że jest coś, co może podpalić beczkę prochu. I z tego fasadowego szczęścia niewiele zostaje.
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarza recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania komiksu ❤️
0 komentarzy