Batman: Zagłada Gotham według scenariusza legendarnego twórcy Hellboya Mike’a Mignolli i Richarda Pace’a i z rysunkami Troya Nixeya to kolejna pozycja w katalogu wydawnictwa Story House Egmont o Mrocznym Rycerzu. Tym razem twórcy postanowili połączyć mitologie Batmana i Lovecrafta. Co wyszło z tego miksu? Zapraszamy do recenzji!
Mamy rok 1928. Poznajemy Bruce’a Wayne’a podczas ekspedycji ratunkowej na Antarktydzie. Chce się dowiedzieć, co się dzieje z profesorem Cobblepotem. Właśnie tam natrafia na ślady intrygi, która związana jest z przeszłością Gotham City oraz jego rodziną. Przywdziewa strój Batmana, by rozwikłać zagadkę własnej rodziny i przy okazji uratować rodzinne miasto.
Połączenie dwóch tak różnych, ale mimo wszystko bardzo podobnych mitologii, to jest fabularny strzał w dziesiątkę. Postać Batmana idealnie pasuje do mrocznego świata, w którym czekają niebezpieczne kulty oraz starożytne tajemnice. Połączenie tych uniwersów wykonano z dbałością o szczegóły. W komiksie przewijają się takie postacie z DC Comics jak Harvey Dent czy Ra’s Al Ghul. Są oni idealnie wpisani w fabułę komiksu, nie zatraciwszy nic z swoich cech rozpoznawczych.
Odniesienia do mitologii Lovecrafta chwycą za serce jego wielbicieli. Pierwsze kadry są oczywistym nawiązaniem do opowiadania W górach szaleństwa. Mityczną książkę Necronomicon przemianowano na książkę Ghoula (można się domyślić, z jaką postacią jest ona związana). Gdzieniegdzie przewijają się także nazwiska znane fanom Lovecrafta, jak na przykład burmistrza Whateley (Zgroza w Dunwich). Takich zabaw uniwersami w komiksie jest naprawdę sporo! Każdy fan Batmana i Lovecrafta znajdzie tutaj smaczki dla siebie.
A jak wypada sama fabuła? Jest ona bardzo intrygująca oraz wciągająca. Scenarzyści bardzo umiejętnie przekładają elementy ekspozycyjne ze scenami akcji. Komiks dosłownie wciąga czytelnika w swój zwariowany świat.
Warstwa wizualna także pieści nasze zmysły. Kreska jest idealnie mroczna, potęgująca klimat opowieści. Można mieć problem z projektami postaci. Czasem można odnieść wrażenie, że… rozpływają im się twarze. Mankament ten jest rekompensowany kapitalnymi scenami akcji.
Batman: Zagłada Gotham jest bardzo interesującym miksem znanych motywów z dwóch, jak mogło się wydawać. odległych uniwersów. Można być pod wrażeniem, jak udało się uchwycić ich ducha i stworzyć bardzo koherentną opowieść. Gorąco polecamy!
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarza recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy