Batman. Failsafe, tom 1, czyli Batman przygotowuje się na własną moralną porażkę

utworzone przez | lip 10, 2024 | Recenzja

Dawno nie czytałem regularnej serii o Mrocznym Rycerzu. Moja przygoda zakończyła się na runie Scotta Snydera z New52. Trochę celowo pominąłem Toma Kinga i Jamesa Tyniona IV. Tego pierwszego ze względu na bardzo nierówny poziom całej serii, a tego drugiego dlatego, że uważam Tyniona IV bardziej za rzemieślnika niż ciekawego twórcę w superbohaterskich komiksach. Lecz kiedy dowiedziałem się, że za kolejną inkarnację Batmana odpowiada Chip Zdarsky to już wiedziałem, że będzie to jedna z tych serii, po które będę sięgał praktycznie zaraz po ukazaniu się na polskim rynku. Jak wypada najnowszy tom przygód Batmana? Już mogę zdradzić, że jest niezwykle ciekawie!

Batman przez przypadek zostaje oskarżony o zabójstwo Oswalda Cobblepota, znanego w półświatku przestępczym jako Pingwin. Domniemane oskarżenie bardzo szybko przenika do mediów. Dzięki temu uruchomiony zostaje robot Failsafe, który został zaprojektowany, aby powstrzymać Batmana, gdyby ten przekroczył granicę swojej działalności. Rozpoczyna się nierówna walka o to, aby Bruce Wayne nie tylko oczyścił się z zarzutów, ale także, aby uratował swoje życie.

Chip Zdarsky sięga po pomysły zawarte w komiksie JLA: Wieża Babel (który został przez nas zrecenzowany) autorstwa Marka Waida i Howarda Portera i twórczo je rozwija. Przypomnijmy: w tej historii Batman zebrał informacje na temat słabych punktów swoich kolegów z Ligi Sprawiedliwości. Dane te zostały skradzione przez Ra’s al Ghula i wykorzystane w walce z sojusznikami naszego współczesnego herosa. Zdarsky kontynuuje wątek rozpoczęty przez Waida, zadając pytanie: kto będzie pilnował Mrocznego Rycerza, gdy ten przekroczy płynną granicę między dobrem a złem. Odpowiedzią na te zagadnienie Failsafe, automatyczny robot, który został skonstruowany przez Wayne’a na taką właśnie ewentualność. Wątek Failsafa jest dosyć dobrze poprowadzony. Mimo, iż jest bezduszną maszyną, scenarzyście udało się nadać kilka rysów charakterologicznych. Warto zaznaczyć, że taki wątek w komiksie amerykańskim nie jest niczym nowym ani odkrywczym. Już wcześniej Alan Moore w legendarnych Strażnikach zadał pytanie Kto pilnuje Strażników?

Bardzo podoba mi się, że Zdarsky sięga w swej historii poniekąd do korzeni postaci Batmana. Mowa tutaj o jego kodeksie moralnych i przyrzeczeniu, że nigdy nie będzie zabijał. W filmowych inkarnacjach obietnica ta różnie bywała interpretowana (warto w tym miejscu wspomnieć o Timie Burtonie i jego Powrocie Batmana). Ale w komiksach jest to rzecz definiująca obrońcę Gotham City. Podoba mi się to, że Batman jest przygotowany na każdą ewentualność. Nawet na taką, iż będzie stał po stronie zła. Przez to konstruuje robota, który nie ma żadnych wad, jest niepokonywalny oraz bezwzględnie dąży do neutralizacji Człowieka Nietoperza. Komiks pokazuje, jak doskonałym taktykiem jest Bruce Wayne.

Nie tylko w projektowaniu Failsafe objawia się geniusz taktyczny głównej postaci. W komiksie pełno jest scen pokazujących, kim jest Mroczny Rycerz. Widać, że Zdarsky doskonale rozumie i czuje tę postać. Najbardziej zapadającym w pamięć momentem jest niewątpliwie ucieczka Batmana z przestrzeni kosmicznej do Ziemi. Pewne osoby mogą mieć problem z tą sceną, ponieważ jest ździebko przesadzona. Z drugiej jednak strony Zdarsky pokazuje, że Batman jest w stanie wyjść z każdej opresji, nawet uciec z pustki kosmosu. 

W fabule nie brakuje zaskakujących momentów. Failsafe potrafi zaskoczyć nawet czołowych przedstawicieli Ligi Sprawiedliwości.To nie dziwota, w końcu twórcą tegoż robota jest sam Batman. Komiks nie jest przeładowany dialogami. Ekspozycja i sceny akcji są dobrze wyważone. Nie ma przegięcia ani w jedną, ani drugą stronę. Wszystko czyta się nader sprawnie.

Za warstwę wizualną odpowiada Jorge Jiménez. I muszę przyznać, że jest naprawdę kapitalna. Projekty lokacji oraz postaci są doskonale zilustrowane. Bardzo podoba mi się projekt Failsafe. Jest niezwykle opływowy. Ceikawy jest detal na jego głowie: znajdują się tam charakterystyczne batuszka. Żebyśmy się nie pogubili, kto jest jego twórcą. Ponadto sceny akcji są niezwykle dobrze zarysowane. Pełno w nich dynamicznych ujęć i ciekawych zabaw z perspektywą. 

Batman: Failsafe Zdarskiego i Jiméneza jest doskonałym otwarciem nowej serii. Nie ukrywam, że z niecierpliwością czekałem na nowe otwarcie, by na nowo wejść w świat Mrocznego Rycerza. Komiks jest kapitalnie opowiedziany oraz narysowany. Warto było czekać!

Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarzy recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Share This