Deadpool jest jedną z najbardziej popularnych superbohaterów. Ten wiecznie gadający najemnik, łamiący co chwila czwartą ścianę, podbił serca fanów na całym świecie. Od kilkunastu lat Marvel regularnie publikuje komiksy z jego udziałem. Wielu utalentowanych twórców, z różnym skutkiem, brało udział w procesie ich powstawania. Najlepszą serią był run z linii wydawniczej Marvel Now. Odpowiadali za nią Gerry Duggan i Brian Posehn. Idealnie połączyli komizm i dramatyzm postaci Deadpoola. Tym razem za scenariusz wzięła się Kelly Thompson. Jak wyszło? Zapraszamy do recenzji!
Deadpool zostaje Królem Potworów ze Staten Island. Zabiciem nowego władcy interesuje się Kraven Łowca, który chętnie dołączyłby głowę Deadpoola do swojej kolekcji trofeów. W okolicach Staten Island orbituje także sławna Elsa Bloodstone. Co wyniknie ze spotkania tych trzech postaci?
Od razu rzuca się w oczy toz że Kelly Thompson obcięła charakter Wade’a Wilsona. W komiksie nie ma aż tak dużo żartów, nie ma co chwilę zwrotów do czytelnika. Purystom może to nie do końca przypaść do gustu.
Widać, że autorka stara się realizować swoją wizję Deadpoola. Po pierwsze Najemnik z nawijką stara się ze wszystkich sił być dobrym królem dla swoich poddanych. Choć nie do końca mu się to udaje ze względu na swoją nierównowagę psychiczną. Ciekawie obserwuje się Deadpoola, który ze wszystkich sił stara się dbać o innych. Doskonałym pomysłem było wciągnięcie w serię Elsę Bloodstone, która jest idealną przeciwwagą do braku kompetencji Deadpoola. Ponadto relacja pomiędzy tą dwójką jest doskonale zarysowana i poprowadzona. Śmiało można powiedzieć, że jest to siła napędowa całości.
Czuć, że Thompson ewidentnie miała pomysły na bardziej rozbudowaną serię niż 10 standardowych zeszytów. Pewne motywy są niedokończone (wątek Kravena), a niektóre sytuacje fabularne były zbyt pospieszne realizowane. A szkoda, bo mieliśmy szansę dostać naprawdę solidną i nietypową serię o Deadpoolu.
Wizualnie jest bardzo nierówno. Chris Bachalo nie do końca pasuje do tak dynamicznej serii jaką jest Deadpool. Jego kreska jest miejscami bardzo nieczytelna i nie do końca wiedziałem, co się dzieje na poszczególnych kadrach. Ilustrator o wiele lepiej sprawdzał się w Doktorze Strange, gdy mógł sobie pozwolić na więcej niekonwencjonalnych rozwiązań. Natomiast kreska Gerardo Sandovala już bardziej przypadła mi do gustu. Jest na pewno bardziej czytelna.
Król Deadpool Kelly Thompson, Chrisa Bachalo i Gerardo Sandovala jest bardzo nietypowym dziełem w historii najemnika z nawijką. I chyba przez to przypadł mi do gustu. Dla purystów komiks Thompson będzie skazą dla tej postaci. Dla całej reszty może być ciekawym doświadczeniem i dobrym (bądź co bądź) wstępem do poznania tej zwariowanej postaci.
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarzy recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy