Dziadkowie, czyli reportaż o dylematach

utworzone przez | wrz 19, 2022 | Recenzja

Martín Caparrós, jeden z najsłynniejszych dziennikarzy dzisiejszych czasów, którego Głód nazwany został reportażem totalnym i jest jedną z najważniejszych książek non fiction w ostatnim czasie (i chyba jedną z najgrubszych), napisał książkę o swoich dziadkach. Jego przodkowie wyemigrowali do Argentyny z Polski i z Hiszpanii, a ich losy to nie tylko zbiegi okoliczności i historyczne zawirowania, ale także białe plamy.

Pierwsze zdania

 

Jest rok 2017. Sto lat wcześniej w Madrycie Antonio Caparrós zaczynał studia medyczne; w Warszawie Wincenty Rosenberg zdawał maturę, nie spodziewając się, że wkrótce będzie walczył na wojnie; w Sankt Petersburgu tymczasem rozpoczynał się wiek XX.

 

Dziadkowie, Martín Caparrós

Martín Caparrós stara się uzupełnić luki w biografiach swoich dziadków. Informacje, których nikt nie pamięta albo nie może odnaleźć, tajemnice te zamienia w rozważania. Czego nie wie – nie dopisuje, a znak zapytania wykorzystuje do sięgnięcia po tematy egzystencjalne, na przykład relacja ja dzisiejszego do ja wczorajszego, ja dzisiejszego do ja jutrzejszego, co też jest rozważaniem nad relacją starości do młodości i vice versa. Czyni to z tej książki lekturę powolną, której nie da się przeczytać od deski do deski nie tylko ze względu na kaliber myśli, co swoiste przeciążenie umysłu, które sprawia, że dłuższe jednorazowe poświęcenie czasu Dziadkom stałoby się zwyczajnie nudne. A wcale nie musi tak być, ta książka po prostu wymaga od czytelnika, aby nie traktował jej jak rozrywkę na jeden wieczór, a znalazł w ciągu dnia czas na chwilę refleksji. Co czyni ją idealną książką dla tych, którzy nie są ostatnio zbyt zabiegani, aby usiąść z powieścią i wsiąknąć w jej świat, a potrzebują sięgnąć po coś ambitnego.

Rozważania na różne tematy mają to do siebie, że część przemówi do takich czytelników, a część do innych. Niektóre tematy, w zależności od doświadczenia odbiorcy, mogą się wydawać w danym momencie dziecinne czy nie być interesujące, a inne – pochłoną bez reszty na kilka dni. W końcu Caparrós opowiada o różnych etapach życia swoich dziadków, więc tematy są naprawdę zróżnicowane.

Antonio Caparrós i Wincenty Rosenberg mieli to szczęście-nieszczęście, że żyli w ciekawych czasach. Ich młodość przypadła na początek XX wieku. Ścieżki obu dziadków były wyboiste, ale nie wyjątkowe. Dlatego też czasem nawet ich potomek niewiele wie, jak się toczyły ich losy. Nie omijały ich jednak dramaty i zawirowania historyczne, tak samo jak inni musieli dokonywać trudnych wyborów i żyć z ich konsekwencjami. Rosenberg – Żyd, którego ominęła Zagłada, musi zmierzyć się z rolą tego, który przeżył, którego śmierć innych bliskich we własnych oczach czyni złoczyńcę. Caparrós z kolei ucieka przed reżimem Franco.

Jest to też książka o tym, skąd wziął się sam autor. Ile przypadków stoi za narodzinami każdego z nas. Ile musi być zbiegów okoliczności, aby przodkowie musieli się poznać? Kim byśmy byli, gdyby de facto nas nie było, bo bylibyśmy kimś innym, gdyby nie zrządzenia losu, na której jeszcze nie mieliśmy wpływu? Martín Caparrós stawia przed czytelnikiem te pytania, które są niezwykle ważną i ciekawą perspektywą dla lektury jego wcześniejszego Głodu.      

Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarza recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Share This