Aurora w mroku to kolejna książka Barbary Baraldi wydana przez wydawnictwo LeTra. Wcześniej ukazał się prequel trylogii, którą rozpoczyna omawiana książka, czyli dobrze przyjęty Sezon pająków (opowiadający o śledztwie ojca bohaterki).
Aurora Scalviati, po leczeniu psychiatrycznym, wraca do pracy w policji. Zostaje przeniesiona do prowincjonalnego miasteczka Sparvara. Miało być (aż za bardzo) sielankowo, tymczasem zanim zdążyła dojechać do hotelu, natknęła się na miejsce bezlitosnego morderstwa. Od tej chwili, aż do końca książki, bohaterowie oraz czytelnicy nie zaznają spokoju.
Mamy do czynienia z mieszanką wybuchową, z której powstać może tylko dobra książka: szalona zbrodnia, analiza psychologiczna, zaskakujące twisty akcji, nieszablonowa przeszłość głównej bohaterki, przeskoki czasowe, czające się niebezpieczeństwo, miejscowe tajemnice i świetne pióro doświadczonej autorki, która dba o detale. Nawet najbardziej zagorzali wyszukiwacze niespójności w fabule nie będą mieli tu czego się doszukiwać, bo wszystko jest przemyślane i dopracowane.
Ciekawy jest aspekt czasu w książce. Przeszłość i teraźniejszość przeplatają się nie tylko w narracji, ale także w głowie Aurory Scalviati. Mamy więc do czynienia z dwoma liniami czasowymi, które mają wpływ na wydarzenia: historii miejsca i historii osobistej głównej bohaterki. Współpracownicy, ze względu na jej dotychczasowe życie, nie do końca wierzą w jej rozwagę (wcześniejsze działania doprowadziły do dochodzenia dyscyplinarnego i chociaż została oczyszczona z zarzutów, współpracownicy nie potrafią jej nie osądzać na własnych zasadach), więc aby iść za tropem, musi łamać narzucone reguły – sprawiedliwe lub nie. Jej charakter sieje ferment w zastanym środowisku, a to nie jest mile widziane przez współpracowników stojących wyżej w hierarchii policji, których wieloletnie metody działania w ten sposób są podważane. Bo co się stanie, jeśli na jaw wyjdą niedociągnięcia? I czy ślady faktycznie wskazują na seryjnego mordercę? Do jego wytropienia faktycznie przydałyby się umiejętności profilerki, jednak nikt nie chce w to wierzyć.
W toku śledztwa Aurora nie wie, komu i w co wierzyć. Wydaje się, że kciuki trzyma za nią tylko czytelnik. To mroczna historia, której daleko klimatem do przyjemnych włoskich kryminałów, jakie wychodzą spod ręki Donny Leon czy Andrea Camilleri. Bliżej im raczej do skandynawskich zim niż włoskiego lata. Trudno nie polubić głównej bohaterki, która z premedytacją dąży do rozwiązania sprawy i bezpardonowo prze do przodu, ścigana przez swoje demony. Samo śledztwo jest skomplikowane i wiele razy czytelnik znajdzie się w pułapce różnych niejasności.
Aurora w mroku to otwarcie wysokiej jakości serii kryminalnej. Mam nadzieję, że szybko trafią do nas kolejne części. Nie jest bezpodstawna, bo już niedługo faktycznie ukaże się kolejny tom, który objęliśmy patronatem.
Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarzy recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️
0 komentarzy