Postać Baby Yody zawładnęła masową wyobraźnią. Nic dziwnego, że Marvel na fali popularności postanowiło wydać adaptację historii Dina Djarina i Baby Yody. Palpatine nie żyje a Imperium upadło. Na jego zgliszczach rodzi się nowy ład polityczny. W tych warunkach działa Mandalorianin Din Djarin. Pewnego dnia przybywa na planetę, na której dostaje zlecenie od byłego imperialnego oficjela, aby przejąć pewną zielonoskórą istotę.

Komiks autorstwa Rodneya Barnesa (scenariusz) oraz Georgesa Jeanty’ego (rysunki) jest wierną adaptacją czterech pierwszych odcinków serialu. Nie dodaje nic nowego do fabuły zaprezentowanej przez Jona Favreau. Nie ma tutaj żadnego momentu zaskoczenia. Choć nie ukrywam, że całość jest dobrze poprowadzona oraz zaadaptowana. Wiadomo, co się dzieje w poszczególnych kadrach i co z czego wynika.

Zastanawiałem się, kto jest grupą docelową tegoż dzieła. Wywnioskowałem, że komiks jest idealnym brykiem dla tych, którzy chcieliby zapoznać się z historią Mandalorianina, ale nie mają czasu, aby obejrzeć serial. Dzieło Barnesa i Jeanty’ego jest też idealnym wprowadzeniem do świata Star Wars. Dla tych, co widzieli serial, nie ma w nim nic odkrywczego.

W grafikach Georgesa Jeanty’ego nie ma wizualnych wodotrysków, ale wszystko jest czytelne oraz klarowne. Postacie nie są odwzorowane jeden do jeden z serialu, ale są przefiltrowane artystycznym okiem. Uważam to za duży plus, ponieważ dzięki temu komiks wyróżnia się czymś nowym.

Star Wars. Mandalorianin. Sezon pierwszy, część pierwsza jest bardzo wierną adaptacją serialowego odpowiednika. Nie ma w tym dziele nic odkrywczego ani zaskakującego. Jest za to bardzo dobrym wprowadzeniem nowego odbiorcy do świata Gwiezdnych Wojen. Myślę, że z tego zadania wywiązuje się wyśmienicie!

Wydawnictwu serdecznie dziękujemy za przesłanie egzemplarza recenzenckiego, dzięki czemu mieliśmy przyjemność przeczytania tego tytułu ❤️